więc korzeń nie wpływa negatywnie na wode. a co do mojej obsady to już się "doinformowałem" trochę i wiem że źle zacząłem.
Rozumiem z tego co wyczytałem, ze poprostu te ryby gdy podrosną, zaczną z powodu zbyt małego terytorium walczyć między sobą? Wiem, że tak być nie powinno, ale może jednak coś z tego wyjdzie? wcześniej trzymałem 2x caeruleus, 2x samce lombardoi i auratusa i 7 zeberek (2x samiec, 5x samica) i dopóki nie dostałem od znajomego dość sporego pysia, niestety nie pamietam jaki gatunek (ciemno niebieski w czarne paski) wszystko było ok, od momentu gdy wpuściłem tamtego pyszczaka ryby zaczęły się "gonić", ale myślałem że się pogonią i będzie ok... po kilku dniach znalazłem martwego lombardoi, myśląc, że może był słaby i zdechł, później znalazłem martwą samice zebre, tym razem pomyślałem - zdechła ze starości( miała kilka lat)jakiś czas był spokój, aż znowu leży drugi lombardoi, a ten pyszczak którego dostałem jest jakis zdychający, pomyślałem, może ryby zaczęły chorować, zmieniłem wode, wypłukałem żwir, wlałem jakies chemikalia ( w tym czasie ten pyszczak którego dostałem zdechł). Po wymianie wody (jak juz tamte pyszczaki nie żyły) wszystko było ok, więc pomyślałem że może jakieś paskudztwo mi się do wody dostało. A teraz dzięki Waszym odpowiedzią oraz wiedzy zawartej na tym forum, uświadomiłem sobie, ze poprostu tamten pyszczak robił porządek z moimi rybkami, tylko dziwi mnie, że stosunkowo małe zebry, nieagresywne (jak mi się wydawało) caeruleus i auratus przetrwały to bez najmniejszego zadrapania płetwy, a co jeszcze zaobserwowałem, to caeruleus bardzo często rozdzielały lombardoi od tego pyszczaka. Więc teraz jestem pewien, że zrobiłem błąd biorąc tamtego pyszczaka i robie go po raz kolejny obsadzając takim składem akwarium.
a czy dopuszczalne jest trzymanie w moim akwarium kilku caeruleus-ów wraz z lombardoi?
ps. póki co nie obserwuje żadnych przejawów agresji moich rybek, za wyjątkiem jednego szerszenia który nieustannie atakuje płetwe grzbietową sporo większego glonojada:)